środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 1

Moja historia zaczęła się niewinnie...
Więc zacznę wszystko opowiadać od samego początku...


*Oczami Laury*
- Mamo, to ciśnie! - Powtórzyłam chyba z tysięczny raz, by w końcu to do kogokolwiek dotarło.
- Wyglądasz pięknie! - Powiedziała moja stylistka, zawiązując wielką wstążkę z tyłu mojej 'pięknej' sukienki.
- Dlaczego ja nie mogę wybrać sobie sukienki mojego gustu? - Spytałam z nadzieją w głosie.
- Oj nie marudź. - W końcu odezwała się moja matka. Podeszła do mnie, i zaczęła się mnie przyglądać. - Mi się podoba.
- A mi nie! Jest zbyt szeroka, ta wstążka z tyłu jest jakaś wielka, i źle mi się w niej chodzi. Jeszcze nie wspomnę o tym dekoldzie. - Zaczęłam marudzić. Moja mama tylko zrobiła złą minę i ruszyła domu, a ja nadal stałam na małym taboretku, czekając aż w końcu zawiążą mi to coś z tyłu.
- Wyglądasz jak czarownica! - Zza rogu pokazał się mój młodszy brat Alex, który od razu zaczął spoglądać na mnie siedząc na ziemi. - A gdzie masz czarnego kota? a miotłę? a czekaj, chyba widziałem w kuchni!
- Ani się waż jeszcze raz to powtórzyć! - Syknęłam, a chłopak się zaśmiał.
- Przestań! - Rozkazała moja stylistka. - Wygląda bardzo ładnie.
- Ładnie? Gdzie? - Chłopak spojrzał z niedowierzaniem. - Jestem chłopakiem, fakt. - Pokazał na siebie. - Ale ta sukienka pasuje raczej do jakiejś starej babci, a nie do prawie kończącej osiemnaście lat dziewczyny. - Kobieta się wkurzyła, a ja spojrzałam na nią z miną zgadzającą się.
- Dobrze. Jak chcecie. Pójdę zobaczyć czy mam jeszcze jedną, i przykro mi, jeśli tamta ci się nie spodoba, to nie ma wyjścia! zakładasz tą! - Powiedziała zezłoszczona i ruszyła do domu.
- Jezu! - Wrzasnęłam siadając na trawie w tej niewygodnej sukience. - Przymierzałam chyba 30 sukienek, a każde są nie dla mnie! nie dość że jak dla starej babci, jak to sam określiłeś. - Powiedziałam zasmucona. - Nie dość że to dopiero za miesiąc.. To są w końcu moje urodziny, moja osiemnastka, a nie mojej mamy, by decydowała, co mam założyć!
- Głodna? - Przez taras wyszła moja opiekunka Lucy, z dużym talerzem ciastek owsianych. Schyliła się i położyła talerz na trawie. - Musisz chyba troszkę odpocząć. Od rana nic nie jadłaś.
- Niezłe rozpoczęcie wakacji... - Dodałam zrezygnowana.
- Nie martw się. W końcu spodoba Ci się jakaś sukienka, i skończy się te całe pajacowanie. - Lucy uśmiechnęła się, a ja się lekko zaśmiałam. - Ah właśnie, Alex. - Spojrzała na chłopca. - Twoi koledzy czekają na ciebie przed bramą. Biegnij do nich bo sobie pójdą.
Chłopak szybko wstał i zniknął za naszym ogromnym domem. Ja za to zaczęłam zajadać ciastka, które zarazem są moimi ulubionymi. Pycha! Uwielbiam je, a najbardziej, jak Lucy je robi. Ma do tego zdolności.
- Okej, chodź, przebierzesz się, bo zbyt za ciekawie nie wyglądasz w tej sukience. - Kobieta podała mi rękę pomagając mi wstać, po czym ruszyłyśmy do naszej.. villi. Tak, villi.

________________________________________________________
To tyle na początek. Wiem, że MASAKRYCZNIE krótki, ale nawet nie wiecie ile edytowałam, poprawiałam, i nie wiedziałam jak i od czego zacząć. Nie dość że mi net się ciął, i ledwo co weszłam na bloga by popoprawiać błędy i inne rzeczy.. Masakra jakaś. >_<
Nie wiem co mnie napadło z tymi ciastkami owsianymi. Od jakiegoś czasu mam na nie ochotę, i jedna myśl która mi przychodziła do myśli to była: NAPISZ O NICH! NAAAAPISZ D:
A właśnie!
Czytasz - Komentujesz - Motywujesz !
Zapraszam również do obserwowania bloga, bo mam nadzieję, że się podoba.. :3 Ale chyba nie :c
Crazy Monika




2 komentarze:

  1. Zajebiszczy rozdział <3 Co z tego, że krótki? Ważne, że jest :) Weny życze i czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń